Aleksandra Pijanowska- Adamczyk

wrzesień 23, 2010

GAZETA BRZESKA, NR 18, 22 WRZEŚNIA 2010

Wyrwana z tygla codzienności jadę do Wrocławia do Klubu Literatury i Muzyki przy ul. Kościuszki, na wieczór autorski z pisarką Aleksandrą – Pijanowską Adamczyk. Klub brzeski uczestniczy w spotkaniach tego salonu, wspominam swoje spotkanie autorskie w tym kultowym miejscu, którego dyrektor Stefan Placek otrzymał niedawno nagrodę od ministra za największą liczbę imprez w kraju.



Mam w ręku ostatni tomik A. Pijanowskiej – Adamczyk „Przewiało – spłowiało”, z dedykacją, którą otrzymałam na prezentacji autorskiej w Saloniku Literackim Na Głównym (obecnie Na Świebodzkim). Jadę dlatego, bo Autorka urzekła mnie pięknym słowem, niezwykle interesującymi wspomnieniami  i tym, że….śpiewała swoje wiersze. Z szacunku dla niej zaczynam sobie przypominać i doczytywać wiersze, siedząc w samochodzie obok kierowcy. Coraz bardziej cieszę się, że są korki, bo mam więcej czasu: wiersze są ciekawe, zapisuję swoje refleksje. Mam ich coraz więcej, gdyż utwory wywołują rozmaite emocje. Myślę, że to wspaniała funkcja poezji i talent, jeśli autor potrafi tak wpłynąć na czytelnika.

We wstępie do tomu, Andrzej K. Waśkiewicz pisze: Przewiało- spłowiało” – tak nazywa się jeden z późnych wierszy Pijanowskiej. Spłowiało, ale przecież i ocalało. Zapisane, zaświadczone. To jedna z funkcji poezji”. Notuję swoje dopełnienia: Autorka pełna kolorów, jej miłość kiedyś była czerwienią, „teraz świeci różowo/przed snem’. W innym wierszu widzę credo, poparte filozofią: „Zbudził mnie w nocy szum…/i wszystko było szumem/…porwana w płynny ruch/cząsteczka wirująca/ pokonam bezwład ciała/”.

Jak u Demokryta – My i Kosmos. Ileż w tym rozumieniu pokory! (Zbudził mnie w nocy szum).

Czytam kolejne wiersze, o dzieciństwie, które dla każdego człowieka jest odniesieniem. To zapamiętane szczegóły, będące wzorcem przeżyć na całe życie. Pijanowska jest mi coraz bardziej bliska, gdyż moim ulubionym powiedzeniem są słowa dziennikarki Rose Montero: „Dzieciństwo to miejsce, w którym mieszka się przez całe życie”. Przeżywam z panią Aleksandrą jej wspomnienia, jakże podobne do moich! To też ważna funkcja poezji, czyli uniwersalność, umiejętność dotykania swoimi przeżyciami, przeżyć czytelnika.

„Jestem z Krainy Kwitnących Ust,/Żarliwych Oczu, jestem z Krainy Powitań…/…A tu czas – pająk uparty, przedzie zmarszczki- /szarą pajęczynę, aby mnie  w starość uwikłać” wyznaje w utworze Pajęczyna. Jak każda kobieta, też nie lubię nowych zmarszczek! Po czym cieszę się z Poetką, bo „Nie wierzę oczom/…/nie wszystko we mnie minęło mnie. Nie wierzę zmarszczkom – może kłamią…”(Pajęczyna).

I w tym optymistycznym nastroju zbliżamy się do Wrocławia. Wiem już co powiem Bohaterce wieczoru, przede wszystkim wyrażę uznanie za jej optymizm. Ale… czytam jeszcze ostatnie wiersze z tomu, no….nie! Nie ma optymizmu! Trzeba powiedzieć coś innego, gdyż ostatnie utwory są bardzo smutne, to pożegnanie się ze światem, żal, beznadziejność…

W klubie, który jest jednocześnie małym muzeum (zawiera np. największą kolekcję cytr w Europie), Autorka wita się z gośćmi. Jest starszą panią, delikatnej postury, strojem zaznaczona jest kobiecość i szyk. Dużo w niej energii, ciągle się uśmiecha.

– Ucieszyłam się zwycięstwem nad sobą, że jeszcze coś mogę skończyć, wydać. Zebrałam swoje wspomnienia i mam nadzieję, że znajdzie się przynajmniej jeden czytelnik, któremu coś w mojej książce się spodoba – zaczęła spotkanie Autorka. Pokazuje dość pokaźny zbiór opowiadań „Przez niedomknięte drzwi”. Czuję się tym czytelnikiem, to radosne widzieć realizację marzeń twórczych. Pijanowska mówi zajmująco o poetach, prozaikach, aktorach, których spotykała w Łodzi, bo tam spędziła młodość, uczestnicząc w życiu kulturalnym. Znała K. I Gałczyńskiego, A. Ważyka, M. Jastruna, W. Broniewskiego, J. Waldorffa, Z. Kałużyńskiego, muzyków z rodziny Wiłkomirskich. Z rąk cenionego krytyka A. Sandauera otrzymała nagrodę literacką, została wiele razy odznaczona za działalność kulturalną oraz patriotyczną w II w. światowej. Jest członkiem Związku Literatów Polskich, obecnie mieszka we Wrocławiu, wydała kilka zbiorów wierszy, pisze scenariusze i opowiadania.

A. Pijanowska – Adamczyk jest wzruszona, ponieważ przyjaciele przygotowali niespodziankę: koncert muzyczny, który zakończył się życzeniami 100 lat. Goście zabierali głos, zabrałam i ja. Gratulowałam i opowiedziałam o swoich dzisiejszych przeżyciach, o których czytają Państwo w tym artykule.



Romana Więczaszek

Klub Literacki „Brzeg” zaprasza miłośników literatury na wieczory ze słowem i muzyką, które odbywają się w każdy pierwszy wtorek miesiąca, sala ZNP, ratusz, Sukiennice 2, tel. 0506 694 440, 077 416 36 58 (ZNP),  kontakt@klubliterackibrzeg.pl, www.klubliterackibrzeg.pl